Informacje

avatar

memento z Mazowsza
40675.74 km wszystkie kilometry
5591.61 km (13.75%) w terenie
65d 02h 20m czas na rowerze
21.03 km/h avg

Kategorie

100up.97 200up.7 300up.2 imprezy rowerowe.4 inne.522 wycieczki jednodniowe.40 wycieczki kilkudniowe.44 wypady w teren.158

2015

baton rowerowy bikestats.pl

Ciekawsze wypady - będą jak gdzieś pojadę

w przygotowaniu

Moje rowery

Moje zdjęcia

Tu jeździłem

Zaliczone gminy

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczki kilkudniowe

Dystans całkowity:3531.37 km (w terenie 232.00 km; 6.57%)
Czas w ruchu:155:16
Średnia prędkość:19.59 km/h
Maksymalna prędkość:61.43 km/h
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:80.26 km i 5h 10m
Więcej statystyk


Sobota, 5 maja 2012 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wycieczki kilkudniowe, 100up
d a n e w y j a z d u
118.42 km
25.00 km teren
06:05 h
19.47 km/h
Majówka 2012
Dzień 2
Zamki i stodoły


Wyspałem się, zjadłem śniadanie i pojechałem dalej:

Piękna pogoda i świetne widoki. To plan na dzisiejszy dzień © LesnyDziad

Zamek w Rabsztynie © LesnyDziad


Z góry więcej widać © LesnyDziad

Główny bohater © LesnyDziad

Drewniany kościółek p.w. św. Marka w Rodakach sprzed 1601 roku © LesnyDziad



Zamek Ogrodzieniec © LesnyDziad

Wewnątrz murów zamkowych króluje handel badziewiem i tandetą © LesnyDziad


Skałki w Podzamczu © LesnyDziad

Góra Birów i rekonstrukcja średniowiecznego grodziska © LesnyDziad

Kaplica p.w. św. Jana Nepomucena - główne źródło rzeki Warty © LesnyDziad



Ruiny pałacu kasztelana krakowskiego Stanisława Warszyckiego we Włodowicach. Swego czasu przebywali tutaj Jan III Sobieski i August III Sas © LesnyDziad

Na Górze Jaworznickiej. Dawno nie miałem takiej radochy przy podjeżdżaniu pod górę © LesnyDziad

Ruiny kościoła p.w. św. Stanisława © LesnyDziad

Kuesta Jurajska. Widok na pradolinę Warty. © LesnyDziad



Zabytkowe stodoły w Żarkach © LesnyDziad

Synagoga w Żarkach została wyremontowana i pełni obecnie funkcję Domu Kultury © LesnyDziad

Kościół p.w. św. Idziego w Zrębicach, czyli na szlaku architektury drewnianej © LesnyDziad



Ruiny zamku w Olsztynie © LesnyDziad

"Świetne miejsce na rozpoczęcie nauki latania" - Pomyślał. © LesnyDziad

Było morze... © LesnyDziad


Pożegnanie z Jurą © LesnyDziad



Olkusz-Rabsztyn-Bogucin(świetny zjazd - pionowo w dół)-Klucze-Rodaki-Ogrodzieniec-Podzamcze-Morusy-Kiełkowice-Karlin-Kromołów-Włodowice-Kotowice-Jaworznik(super podjazd)-Żarki(marny schabowy)-Zawada-Suliszowice-Krasawa(zjazd z sakwami po szutrze i leśnej piaskownicy - ciężko było zatrzymać zapakowany rower)-Olsztyn-Częstochowa(jazda nocą z sakwami po tym mieście na długo zapadnie mi w pamięci)-Rędziny-Michałów Rudnicki(nocne rozbijanie się z namiotem po omacku)

Piątek, 4 maja 2012 | linkuj | komentarze(6)
Kategoria wycieczki kilkudniowe
d a n e w y j a z d u
80.83 km
20.00 km teren
04:15 h
19.02 km/h
Majówka 2012
Dzień 1
Kataklizm


Wjazd do tynieckiego klasztoru. Jest klimat © LesnyDziad

Opactwo Benedyktynów w Tyńcu © LesnyDziad

Benedyktyni zmonopolizowali rynek chrześcijańskiej eko-żywności © LesnyDziad

Krużganki klasztorne © LesnyDziad

Inskrypcje naścienne © LesnyDziad

Kapitularz w tynieckim klasztorze © LesnyDziad

Na tym jeżdżę ;) (miałem na myśli "przetwory mleczne") © LesnyDziad

Muzeum w Tyńcu © LesnyDziad

Część klasztoru można zwiedzić z przewodnikiem. Niektóre rzeczy ciekawe, inne zbytnio nastawione na turystę...
Kościół św. Piotra i św. Pawła w Tyńcu © LesnyDziad

Przejazd z Tyńca do dol. Prądnika dla osoby nie znającej miasta i okolic może być wyzwaniem. Nie zawracałem ani razu ale o drogę pytałem się kilkanaście razy.
Udało się wyjechać z Krakowa © LesnyDziad

Dolina Prądnika © LesnyDziad

Kładka nad Prądnikiem, ujęcie wody i mapa - z taką ilością tabliczek, wiat i map tam się raczej nie da zgubić © LesnyDziad

Skałek coraz więcej... Momentalnie zrobiło się wakacyjnie © LesnyDziad

Ojcowski Park Narodowy © LesnyDziad

Jaskiń dostatek. Niektóre się zwiedza, w innych nocuje;) © LesnyDziad

Przez chwilę poczułem się jak na drodze do Morskiego Oka... © LesnyDziad

Zgoda buduje, niezgoda rujnuje © LesnyDziad

Jestem samolotem © LesnyDziad

Zamek w Ojcowie © LesnyDziad

Zapchany parking © LesnyDziad

Kaplica "Na Wodzie" - czyli próba ominięcia nakazu carskiego zakazującego budowy kościołów na ziemi ojcowskiej © LesnyDziad

Maczuga Herkulesa. Zdjęcie obowiązkowe. © LesnyDziad

Bardzo fajna droga. Pod względem widokowym przyrównałbym ją do Drogi Kaszubskiej. © LesnyDziad

Zamek Pieskowa Skała © LesnyDziad

Nepomuk w Pieskowej Skale © LesnyDziad

Lunęło z nieba... Cudem chwilę wcześniej schowaliśmy się pod dachem © LesnyDziad

Nie chciało się rozpogodzić. Wciąż padało więc jeździliśmy od wiaty do wiaty © LesnyDziad

Rozgrzewająca herbata pita w drzwiach do remizy. Termos to super wynalazek, wodoodporne sakwy - jeszcze lepszy. Wciąż pada © LesnyDziad

Ewakuacja wiernych po mszy. Kataklizm trwa w najlepsze © LesnyDziad

Zagadka: "Ile osób zmieści się w szoferce Żuka?"
Chwila oddechu i zaraz znowu lunie. © LesnyDziad

Na szczęście mamy XXI wiek więc dzięki internetowi w komórce udało mi się znaleźć fajny nocleg w schronisku młodzieżowym w Olkuszu. Jeszcze tylko żarełko i można wziąć ciepły prysznic.


Kraków(Kazimierz-Dębniki-Bodzów-tor kajakowy)-Tyniec-Mirowska-Księcia Janusza-Kościuszki-Aleja Adama Mickiewicza(i innych)-Aleja 29 Listopada-Siewna-Witkowice-Zielonki-Pękowice-Giebułtów-Prądnik Korzkiewski-Ojców-Pieskowa Skała-Sułoszowa-Olkusz

[Ponieważ jednak nie rozgryzłem Picassy zdjęcia trafią tutaj]

Czwartek, 3 maja 2012 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wycieczki kilkudniowe
d a n e w y j a z d u
4.66 km
0.00 km teren
00:27 h
10.36 km/h
Majówka 2012
Dzień 0
Kraków - dawna stolica Polaków


Parę kilometrów do hostelu i spacer po mieście.

Rynek w Krakowie © LesnyDziad

Kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Krakowie © LesnyDziad

Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego © LesnyDziad

Wieża ratuszowa © LesnyDziad



[tu pojawi się link do albumu ze zdjęciami z wycieczki]

Środa, 9 lipca 2008 | linkuj | komentarze(6)
Kategoria wycieczki kilkudniowe, 100up
d a n e w y j a z d u
100.62 km
10.00 km teren
05:45 h
17.50 km/h
Rowerem wzdłuż wybrzeża...
Dzień 6
(a właściwie to 7)

Wczoraj ekipa się rozbiła... :/ plany zaliczenia całej polskiej linii brzegowej i dotarcie do granicy Polsko-Rosyjskiej zawisły na włosku... zostałem ja i Fryta(teraz wiadomo na kim można polegać a kogo następnym razem spuścić na drzewo). Postanowiliśmy spróbować dokończyć we dwójkę tę wycieczkę... plany były ambitne toteż wstaliśmy odpowiednio wcześnie(9:30 -jak napiszę jeszcze że do tej pory zwijaliśmy "obóz" ok 14**-15** to ta 9:30 brzmi co najmniej jak "blady świt")
No więc w drogę, plan był taki: jedziemy do Helu, promem do Gdańska i później do Krynicy Morskiej, następnego dnia podbijamy pod granicę ruską i wracamy przez Frombork do Malborka(zwiedzanie i pociąg do domu)... Plany te niestety dosyć mocno się zmieniły..

Pełni jak najlepszych intencji ruszamy na półwysep. Fotka gdzieś za Kuźnicą
Highway to Hell !!

Bunkry pod Jastarnią:


Port w Jastarni:

Gdynia:

Już na początku naszą wycieczkę zaburzył złapany przez Frytę "snake" :/ 8km przed Helem i 25min przed odpłynięciem promu... :/:/ oczywiście nie zdążyliśmy.. może chociaż zdążymy na następny(2h później)?? ale nie. to było by zbyt piękne... 1km później coś strzeliło mi w bębenku... poszły zapadki(?) -nie można było obrócić korbą do tyłu bez zmielenia przerzutki(bardziej obrazowo: przy pchaniu roweru do przodu kręciły się korby -podobnie jak przy ostrym kole)... teraz jazda była lekko mówiąc totalnie niekomfortowa(niemożna się wpiąć w SPD bo wypięcie było by zabójcze dla przerzutki), przy zwalnianiu podnosiłem nogi żeby korba mogła się obracać... przy pierwszym skrzyżowaniu w Helu usterka ustąpiła o_O
Już w pełni szczęścia dojeżdżamy do nabrzeża promowego -i okazuje się że wszystkie bilety są wyprzedane :/ myślałem że zrobię temu "kasjerowi" krzywdę. Szybka(i jedyna możliwa) decyzja: "Wracamy do Jastarni, stamtąd też kursuje prom" -ale sporym minusem jest to że pływa on do Gdyni a nie do Gdańska... Mówi się trudno: "Jedziemy". Dojeżdżamy do Jastarni bez większych problemów no może oprócz tych palantów którzy nas obtrąbili po drodze(dla nich piosenka)...na przyszłość będę zabierał na wycieczki trójkąt ostrzegawczy. Prom, zimny wiatr i dopływamy do Gdyni... chwilka na zdjęcie i jedziemy dalej.. oczywiście musieliśmy wjechać na główną ulicę, ruch tłok i zgrzytanie zębów(widocznie tym kierowcom nie szkoda lusterek -dla nich również powyższa piosenka)... przejeżdżam po reklamówce... k**** wkręciła mi się w kółka od przerzutki.. kolejne 30min stracone... ale jedziemy dalej wjeżdżamy na nierówną ścieżkę rowerową i z Fryty dętki ucieka powietrze... dobijamy na stację kleimy, pompujemy i Fryta przesadził z ciśnieniem: "BUM!".. teraz kilkukilometrowy spacerek do centrum Sopotu i poszukiwanie sklepu rowerowego(i nowej dętki)... pani z it wpuściła mnie w maliny, Frycie udało się znaleźć jakiś sklep na kilka minut przed jego zamknięciem więc mogliśmy znowu zdjąć koło, pobrudzić się, użyć łyżek do opon, po raz n-ty zdjąć dętkę i wszystko złożyć do kupy... zadowoleni że udało się sprawę załatwić... że jest jeszcze w miarę jasno i mamy trochę czasu na znalezienie miejsca na namiot ruszamy.. po 50m pęka mi łańcuch(ch** nie pękł podczas podjazdów przez cały wypad -a miał przejechane dopiero kilkaset km- to teraz musiał strzelić)... trochę się namęczyłem z jego skuciem(jak by jeszcze pin siedział w zewnętrznym ogniwie, ale tak...) i jedziemy dalej... czasu do zapadnięcia zmroku już niewiele a trzeba przejechać przez całe trójmiasto.. po drodze jeszcze problem z moją tylną crosso-sakwą: odpadła kilka razy(albo źle wyregulowałem mocowanie albo jakiś wadliwy egzemplarz albo faktycznie kiepskie mają uchwyty)
Do Gdańska dojeżdżamy już po ciemku... nie wiemy gdzie jest jakieś pole namiotowe, nie mamy pomysłu gdzie pojechać, jest zimno, jesteśmy zmęczeni, chce nam się spać... trafiamy w okolice dworca, bijąc się z sumieniem kupujemy bilet powrotny.. tym razem "przegraliśmy" ale jeszcze tu wrócimy -noc, ziąb, zmęczenie i brak noclegu skutecznie wygoniły nas do ciaponga powrotnego... Po kilku godzinach nocnej jazdy dojeżdżamy na Wschodnią, jeszcze tylko trzeba przejechać na drugą stronę Wisły(most w remoncie, trzeba nadkładać kilka km) i jedziemy na Dw, Śródmieście -przeraźliwy ziąb- okazuje się że pierwszy pociąg mamy za ponad godzinę. Wracamy rowerami. Świta. Ciężko się jedzie pod wiatr, zimno. O 6:00 już w normalnym łóżku...


Władysławowo-Jastarnia-Jurata-Hel-Jastarnia-[prom]-Gdynia-Sopot-Gdańsk-[pociąg]-Warszawa-Płochocin

PS Jeśli ktoś liczył na bogatą relację tekstowo-fotograficzną, to niestety musi się zawieść;) Od momentu jak tylko wpakowaliśmy nasze rowery do nocnego pociągu do Świnoujścia, aż do chwili kiedy wypakowaliśmy się tydzień później przed świtem z innego pociągu już w Warszawie ta wycieczka miała charakter 'niebezalkoholowego party'.
W związku z wyczuciem taktu i zakazami propagowania różnorakich napojów, najlepszych fot nie zamieściłem. Mogę tylko powiedzieć że zarówno wychodząc z pociągu jak i każdego ranka z namiotu zapełnialiśmy śmietnik po brzeg;)

Poniedziałek, 7 lipca 2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria 100up, wycieczki kilkudniowe
d a n e w y j a z d u
109.83 km
25.00 km teren
05:28 h
20.09 km/h
Rowerem wzdłuż wybrzeża...
Dzień 5





Widok na jezioro Gardno(w tle widać Rowokół):


...gdzieś w Słowińskim Parku Narodowym...



Smołdzino:

pozostałości po przejściu Armii Czerwonej... naszych "wyzwolicieli"

i jedziemy dalej... kierujemy się na Łebę, w Wicku obiad(wreszcie) i odbijamy na Puck...
przerwa na snickersa po jakimś podjeździe:

wiatrak:

i znowu cała seria podjazdów[i zjazdów xD], z Żarnowca do Krokowej jeden wielki zjazd, praktycznie bez pedałowania -można odpocząć i oglądać panoramę okolicy... ale ponieważ my jechaliśmy nocą to musieliśmy się zadowolić czujnym obserwowaniem nierównego asfaltu przed rowerem i sporadycznym spoglądaniem na migające światło latarni morskiej na Rozewiu... później kolejne zjazdy i podjazdy(to była najdłuższy dystans dzienny dla Zygi i to on najgłośniej wyklinał każdy podjazd, znak drogowy, dziurę w jezdni, "gorszy" gatunek asfaltu)... i trasa przez wsie do Władka.. egipskie ciemności i migająca w oddali latarnia morska xD

po drodze mijamy jeszcze ciekawy pomnik w Môłé Starzno

i wreszcie dojechaliśmy... :D od razu wbijamy się do pierwszego lepszego sklepu i kupujemy wszystko czym można zwilżyć gardło(ostatni łyk wody popełniliśmy 30km wcześniej)

Teraz jeszcze tylko błąkanie się po mieście i szukanie miejsca do rozbicia naszego "domu"... w końcu znaleźliśmy jakieś pole namiotowe -od momentu w którym opuściliśmy sklep, aż do powrotu do namiotu późną "nocą" nie spotkaliśmy nikogo trzeźwego...

Rowy-Smołdzino-Żelazo-Główczyce-Wicko-Strzeszewo-Choczewo-Żarnowiec-Krokowa-Łebcz-Władysławowo

Niedziela, 6 lipca 2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wycieczki kilkudniowe
d a n e w y j a z d u
75.69 km
10.00 km teren
03:38 h
20.83 km/h
Rowerem wzdłuż wybrzeża...
Dzień 4


Pojechaliśmy do Darłowa żeby zobaczyć rzekomy ósmy cud świata, czyli Chińską Armię Terakotową... okazało się jednak że na wystawie jest tylko kilkanaście figur i w dodatku są to woskowe repliki... tak więc nic specjalnego(poczekam aż wystawa wróci do Warszawy).. Zamiast tego zobaczyliśmy Zamek Książąt Pomorskich i Kościół Mariacki, będący najstarszym gotyckim zabytkiem Darłowa... Ponadto znajduje się w nim "Mauzoleum Pomorskie z sarkofagami Króla Eryka, Elżbiety, żony ostatniego Księcia Pomorskiego i Jadwigi - Księżniczki Pomorza."


wspomniany wcześniej zamek:


I znowu w trasie...

Ten znak mówi wszystko:

to był najdłuższy i najcięższy podjazd na trasie.. za to przy zjeździe podbiłem Vmaxa do 54,33km/h

Jeszcze kilkanaście kilometrów i okaże się że musimy nadrobić spory kawałek bo nadmorska droga(widniejąca na mapie) jest zamknięta dla turystów -jednostka wojskowa czy coś... no więc musimy jechać naokoło... starając się nadrobić stracony czas wynajdujemy skróty przez jakieś wsie, polne drogi ze śladową ilością asfaltu i wielkimi dziurami -krajobraz iście księżycowy
i takim oto sposobem przejechaliśmy wzdłuż całe województwo zachodniopomorskie..


Objazda:


I tak upłynął wieczór i poranek - dzień czwarty...


Darłówko-Darłowo-Zakrzewo-Rusinowo-Jarosławiec-Korlino-Zaleskie-Duninowo-Ustka-Objazda-Rowy

Sobota, 5 lipca 2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wycieczki kilkudniowe
d a n e w y j a z d u
91.26 km
20.00 km teren
04:50 h
18.88 km/h
Rowerem wzdłuż wybrzeża...
Dzień 3


Rutynowo:

Gąski:

Zawsze tak chciałem:


Iwięcino -Wioska Końca Świata...

...czyli: pomorskim Szlakiem Cystersów

Bukowo Morskie:




i znowu w trasie:

Po rozłożeniu "domu" zostało troszkę czasu na "poznanie" okolicy:
(na szczęście sklepy były jeszcze czynne)




Kołobrzeg-Ustronie Morskie-Gąski-Sarbinowo-Chłopy-Mielno-Łazy-Osieki-Dąbki-Darłowo-Darłówko

Piątek, 4 lipca 2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wycieczki kilkudniowe
d a n e w y j a z d u
79.84 km
15.00 km teren
04:35 h
17.42 km/h
Rowerem wzdłuż wybrzeża...
Dzień 2


Rutynowe składanie "domu":

Śniadanie:

Trzęsacz:


Trzebiatów:


To miał być skrót:


...ale i tak się zgubiliśmy...

...a przynajmniej takie wrażenie sprawiała "zadupiość" miejsc przez które przejeżdżaliśmy i stan [braku] dróg.


Bociany kilkanaście kilometrów przed Kołobrzegiem. Standardem stało się już szukanie nocą noclegów i rozbijanie namiotu przy świetle latarki...


PS To był kolejny dzień z wmordewindem... rozpędzić można się było tylko na zjazdach bo nieaerodynamiczne sakwy działały jak spadochron..
na większości zjazdów prędkość utrzymywała się na poziomie 40km/h bez pedałowania i >50km/h z pedałowaniem ale każdy podmuch wiatru dosyć mocno trząsł rowerem i łatwo było o glebę..

Dziwnów-Pobierowo-Trzęsacz-Rewal-Niechorze-Trzebiatów-Gorzysław-Karcino- Stary Borek-Kołobrzeg