Informacje

avatar

memento z Mazowsza
40675.74 km wszystkie kilometry
5591.61 km (13.75%) w terenie
65d 02h 20m czas na rowerze
21.03 km/h avg

Kategorie

100up.97 200up.7 300up.2 imprezy rowerowe.4 inne.522 wycieczki jednodniowe.40 wycieczki kilkudniowe.44 wypady w teren.158

2015

baton rowerowy bikestats.pl

Ciekawsze wypady - będą jak gdzieś pojadę

w przygotowaniu

Moje rowery

Moje zdjęcia

Tu jeździłem

Zaliczone gminy

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:491.08 km (w terenie 35.00 km; 7.13%)
Czas w ruchu:21:20
Średnia prędkość:23.02 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:98.22 km i 4h 16m
Więcej statystyk
Sobota, 22 maja 2010 | linkuj | komentarze(12)
Kategoria wypady w teren, imprezy rowerowe
d a n e w y j a z d u
80.44 km
20.00 km teren
03:44 h
21.55 km/h
Waypointrace

Start w wyścigu na orientację. Trochę błądzenia, dużo błota i jeszcze więcej wody...
..w butach oczywiście.

Był to już mój trzeci start w tej imprezie. Dotychczasowa kompanija niestety zaniemogła: pojechałem więc ja oraz team Bartka&Fryty; ("Dziewicy Buntownicy"). Punkty bardzo fajnie porozmieszczane. Aż trochę żałowałem, że w ciągu roku nie dane mi było kręcić więcej i teraz startować w kategorii 'PRO'. No, ale "takie są skutki [...]", więc pretensji do nikogo mieć nie mogę.
Po ostatnich-"wiosennych" załamaniach pogody: podtopieniach i powodziach przyszła wreszcie Pogoda [i to taka przez duże "Pe"]... Pogoda przyszła ale kałuże nie poszły sobie. Wyścig przy słoneczku po zalanych łąkach może być przyjemny jak się ma kajak. Rowerem było jeszcze przyjemniej;)

3, 2, 1, START!
Machnąłem ręką do zbuntowanych dziewic i pojechałem w swoją stronę ciągnąc sznurek rowerzystów. Oczywiście nie przemyślałem do końca swojej decyzji i nadrobiłem trochę metrów bezsensowną "jazdą naokoło".
Szukanie pierwszego punktu trwało dłuuugo. Za długo. Jeździłem w te i wewte szukając dobrego "skrzyżowania szlaków". Wszyscy "zawodnicy" gdzieś mi pouciekali. Zostałem sam z ekipami którym raczej się nie spieszyło. Po zrobieniu kilku kilometrów w lasku zatrzymuję się i spokojnie wpatruję w mapę. Spokojnie na tyle na ile pozwala frustracja... i mapa nagle do mnie przemówiła. Powiedziała bardzo prostymi słowami: "Jesteś idiot!". W sumie to trochę w tym prawdy jest. Zadrukowana na kolorowo kartka odkryła swoją największą tajemnicę tego dnia. Pokazała mi CMENTARZ! Jakkolwiek by to złowieszczo nie zabrzmiało, zlokalizowanie mikroskopijnego pola usianego krzyżykami na mapie było sporym ułatwieniem przy późniejszym lokalizowaniu lampionu w terenie.
Po perforacji jadę do kolejnego punktu. Z dotarciem do "jedynki" nie było żadnego problemu, po drodze minąłem kilku rowerzystów w koszulkach BS [pozdrawiam]. Perforuję i zapoznaję się z jednym z zawodników, okazuje się, że Kazik ma podobną wizję zdobycia kolejnych punktów. Dalej jedziemy już razem. Do WP4 docieramy, może nie tak, jakbyśmy tego na początku chcieli, ale docieramy i punkt zdobywamy. Kazik ciśnie mocno więc nie ma czasu na kontemplację "okoliczności przyrody". Zdobycie WP5 nie było problemem, natomiast kolejny punkt wiązał się z przejściem przez jakiś zarośnięty sad i dwiema marnymi próbami przedzierania się przez krzaczory nad strumykiem. Jak już uporaliśmy się z sadem oczom naszym ukazał się... lampion. Może i trochę zbyt patetycznie, ale widok zawodników atakujących lampion od drugiej strony rzeczki brodzących po łydki w wodzie pachniał jak napalm o poranku, pachniał zwycięstwem;) Niestety jadąc do kolejnego punktu (był bardzo blisko, a i dojazd wydawał się być łatwy) zbłądziliśmy i wylądowaliśmy pod Nadarzynem. Szybko po szosie, skręt na szlak i chwilkę później perforacja karty. Kazikowi został jeszcze do podbicia jeden punkt(WP2), ja już miałem komplet. Rozdzielamy się. Trochę 'zbyt naokoło' dojechałem do Komorowa i dalej na metę. Taśmy nie przerwałem, byli już jacyś zawodnicy przede mną. Było ich dwóch, a więc szybka kalkulacja i okazuje się, że przypadło mi najzaszczytniejsze trzecie miejsce. Triumf na miarę Cezara. Czekam na znajomych. Dzicy buntownicy skompletowali się prawie po godzinie. Teraz jest czas na kontemplację przyrody z poziomu parkingowej kostki bauma. Jedziemy naładować baterie, wracam do domu, spłukuję z siebie błoto i wracam na dekorację. Uścisk dłoni Prezydenta, wręczanie nagród, blablabla. Po hymnie i sesji zdjęciowej przyszedł czas na udzielanie wywiadów i autografy.
Wieczorem dowlokłem się na imprezę do akademika.


Zdjęcia od organizatorów ze strony wyścigu:



START 10:13
WP2 - Komorów 10:41
WP1 - Paszków 10:52
WP4 - Olesin 11:23
WP5 - Stara Wieś 11:55
WP6 - Żółwin 12:13
WP3 - Natalin 12:42
META 13:12

Wyścig super!
(km w terenie do zweryfikowania)


Sporo nowych doświadczeń.
Lekcja nr. 3: Jak decydujemy się na jazdę sportową w parach to pamiętajmy o podziale obowiązków. Jeden pilnuje tempa, drugi nawiguje.

Czwartek, 13 maja 2010 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria inne
d a n e w y j a z d u
93.32 km
3.00 km teren
03:45 h
24.89 km/h
Wieczorny rozruch do Brochowa

Tomkowi udało się namówić mnie na wyjście z domu i zakręcenie paru km rowerem wieczorową porą. Dzięki;)




Wilgotno. Cały dzień przechodziły burze.. My chyba po prostu mieliśmy farta że nas nie zalało;)

Niedziela, 9 maja 2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria inne
d a n e w y j a z d u
44.02 km
2.00 km teren
01:37 h
27.23 km/h
Poobiedni spacerek.

s-Ożarów Maz.-Duchnice-Żbików-Brwinów-Żuków-Natolin-Radonice-Błonie-Rokitno-m

Niedziela, 2 maja 2010 | linkuj | komentarze(13)
Kategoria 200up, wycieczki jednodniowe
d a n e w y j a z d u
202.10 km
5.00 km teren
09:13 h
21.93 km/h
Pierwsza setka w tym roku

Wycieczka na totalnym spontanie. Po późnym śniadaniu(przed 13**) zdecydowałem, że nie ma sensu dłużej gnić(uczyć się miałem) w domu i warto gdzieś wyskoczyć. "Właściwie to jeszcze nie byłem rowerem w Płocku..." -myśl takowej treści przeleciała mi szybko przez mózg i już chwilę później z trudem gramoliłem się na siodełko od roweru. Po kilku kilometrach zdałem sobie sprawę, że w tym roku jeszcze nie miałem okazji "konkretniej pojeździć", mam przejechane jedynie 450km, żadnej "setki", no i zapomniałem mapy... trudno. Twardym trza być.
Pogoda marzenie... same plusy no może poza tym, że zapomniałem w Płocku o zjedzeniu porządnego obiadu i całą trasę zrobiłem na batonach i herbatnikach.

Giżyce - kościół p.w. św Piotra i Pawła. Wzniesiony po 1439. © LesnyDziad
O kościele tu i tu.

i Płock:
Płock -mury miejskie © LesnyDziad
Widok ze wzgórza tumskiego © LesnyDziad

Świątynia Miłosierdzia i Miłości w Płocku - Katedra mariawicka © LesnyDziad

Widoczek ze wzgórza tumskiego (wschód) © LesnyDziad

Najstarsza szkoła w Polsce © LesnyDziad

Katedra Płocka © LesnyDziad

Katedra w Płocku. Tu znajdują się sarkofagi władców Polski: Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego © LesnyDziad

Katedra Płocka z innej perspektywy © LesnyDziad

W płockiej katedrze można podziwiać kopię Drzwi Płockich - słynnego zabytku sztuki romańskiej. Oryginał znajduje się w Nowogrodzie Wielkim © LesnyDziad


"Wędrujące drzwi z płockiej katedry" w serwisie Polska Niezwykła

Wisła się pali © LesnyDziad

"Co poeta miał na myśli -pyta pani od polskiego" © LesnyDziad

Ja na tle wisły. Płock © LesnyDziad

Wzgórze Tumskie. Katedra i Zamek Książąt Mazowieckich © LesnyDziad

Wzgórze tumskie z perspektywy mostu im. Legionów J. Piłsudskiego © LesnyDziad

"Ostrów Tumski" w serwisie Polska Niezwykła

Wisła w Płocku © LesnyDziad

Wisła w Płocku © LesnyDziad

Zabytkowa aleja. Sochaczew-Żelazowa Wola © LesnyDziad

Ja albo On © LesnyDziad


Z Płocka wyjeżdżałem w promieniach zachodzącego słońca... kolejne kilkadziesiąt km zrobiłem przez nieoświetlone wsie po prawie zupełnie pustych drogach. W domu byłem chyba o 1:30.


PS. Przy okazji podbiłem swój rekord dystansu "za jednym machnięciem".

Płochocin-Błonie-Paprotnia-Sochaczew-Kąty-Giżyce-Iłów-Słubice-Dobrzyków-Płock-Dobrzyków-Słubice-Sochaczew-Kampinos-Leszno-Wojcieszyn-Pogroszew-Płochocin

Sobota, 1 maja 2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria inne
d a n e w y j a z d u
71.20 km
5.00 km teren
03:01 h
23.60 km/h
Do Tarczyna
Popołudniowa wycieczka do krainy jabłek.